fbpx

Toksyk z dobrego, normalnego domu? Ale jak?!

Wielu osobom to się w głowie nie mieści. No bo gdy człowiek pochodzi z dysfunkcyjnej rodziny, to niby wiadomo, że albo będzie miał skłonność do przyciągani toksyków, albo sam będzie toksyczny. No ale że z dobrego domu, gdzie nie było przemocy, gdzie panuje rodzinna atmosfera? Wszystkie święta spędzają razem, tak dobrze o sobie mówią, pamiętają o swoich urodzinach. Nie było alkoholu, bicia, rozwodu, uzależnień. Były pieniądze na spokojne życie, wykształcenie i dobry start w dorosłość. Jak z takiego domu może wyjść ktoś toksyczny?

Pozory mylą

Czas na kubeł zimnej wody od Faceta o emocjach. Patologie faktycznie zwiększają ryzyko późniejszych problemów emocjonalnych, zaś to, że dom i rodzina takie cudowne, nie znaczy, że wszystko jest tam w porządku. Po prostu dzieją się tam zwykle rzeczy, które nie zasługują na nagłówki gazet w mediach czy chociażby oburzenie sąsiadów. Jest cukierkowo z pozoru. A co w środku? Różnie bywa – zaraz podam parę przykładów.

Zawczasu jednak chcę uprzedzić, że nie chcę generalizować i szufladkować rodzin, a jedynie dać do myślenia i uświadomić istotę zjawiska. Nie chcę, byście w każdej rodzinie doszukiwali się oznak patologii. Po prostu nie jest możliwe, by wszystko było jak w familijnym filmie. W każdej rodzinie są konflikty, różnice w ekspresji, poglądach, potrzebach etc. Jeśli ich nie ma, TO SĄ, tylko albo rodzina sprytnie je ukrywa, albo jest tak sterroryzowana przez głowę rodziny, że nikt z domowników nie śmie tego powiedzieć na głos.

Domy bez miłości

Wyobraźmy sobie wzorcową rodzinę z sąsiedztwa: prowadzą firmę albo zajmują wysokie stanowiska w lokalnych instytucjach, dzieci uczęszczają do dobrych szkół, w niedzielę idą grzecznie do kościoła, a popołudniami spacerują z psem. Jak z takiej rodziny może wyjść toksyk?

Wszystko przez nasze mylne rozumienie patologii. Uznajemy za nią uzależnienia, bicie, kłótnie i wyzwiska, a tymczasem jest dużo więcej powodów, przez które dziecko z takiej rodziny może stać się skrzywionym emocjonalnie dorosłym.

Czy dziecko z wzorcowej rodziny miało bezwarunkową miłość? Czy też musiało być „grzeczne” i mieć same dobre oceny, bo inaczej zepsuje wizerunek rodziców? Czy mogło być sobą, czy było karcone za swoje dziecięce wybryki (naturalne dla każdego dziecka) przez kultywujących stare wzorce wychowania rodziców? Czy mogło wybrać samo swoją ścieżkę edukacji i kariery? Czy też zaprojektowali mu ją rodzice? Wspierali w trudnych chwilach? Czy też zawstydzali i wzbudzali poczucie winy, że im sprawia kłopoty?

Brak bezwarunkowej miłości jest zawsze skazą na psychice człowieka. I znacznie zwiększa ryzyko, że albo sam się stanie toksyczny, albo się da toksykowi złowić (a często jedno i drugie). I wizerunek dobrej rodziny go przed tym nie uchroni.

Przyciągasz toksyków? Nie umiesz stawiać granic? Czas temu zaradzić – KLIK

Terror wizerunku i rodzinnych tajemnic

Im więcej rodzinnych tajemnic, tym rodzina bardziej toksyczna. Ukrywanie pewnych zdarzeń i zjawisk w rodzinie ma na celu chronienie wizerunku przed sąsiadami, znajomymi i dalszą rodziną. Jeśli o czymś nie mówimy, to tego nie ma, prawda? Ojciec sprał na kwaśne jabłko swoje dziecko? Można nikomu o tym nie mówić. A ty milcz, gówniarzu, gdyby ktoś zapytał. Albo weselej: co powiedzą sąsiedzi, gdy się dowiedzą, że nasza Alusia bez ślubu z chłopakiem mieszka? Jakby kto pytał, to wynajmuje stancję z koleżankami. I przez źle rozumianą lojalność podtrzymujemy te sekrety, by nie „zranić” rodziców. Również przesiąkamy rodzinnym wstydem i nie chcemy być jego częścią, gdyby się wydało, że w naszej rodzinie coś jest nie tak.

I takich rodzin jest mnóstwo. Z zewnątrz niewiele widać. Albo i widać, ale wolimy przymknąć oko. A potem, gdy w niektórych z nich dochodzi do tragedii, której już nie da się przeoczyć (bo przyjeżdża policja, karetka albo reporterzy), to mówimy: „Taki spokojny był, ‘dzień dobry’ zawsze mówił. Jak on mógł swoją matkę dźgnąć 27 razy?”.

W każdym razie z takiego domu wychodzimy z doskonale przećwiczonymi umiejętnościami udawania i budowania dobrego wizerunku. O swoich trudnych stronach osobowości czy przykrych zdarzeniach z dzieciństwa opowiadamy wybiórczo, ale w trakcie trwania związku w końcu wychodzą na wierzch. Wtedy partnerka/partner takiego człowieka też się dziwi: „Z takiej normalnej rodziny pochodzi niby, a tu z takim bagażem gnoju”. Ano tak…

Klątwa nadopiekuńczości

Nadopiekuńczość wydaje się mniejszym złem niż alkohol i bijatyki w domu, ale to też przemoc! Za nadopiekuńczością stoi potrzeba kontroli, a polega ona głównie na wmawianiu dziecku, że samo sobie nie poradzi. Jednocześnie samo dziecko nie widzi najczęściej nic złego w postawie opiekunów sądząc, że jest dobrze chronione przed trudami tego świata.

Jednak nie ma nic za darmo. Takie dziecko – poza tym, że jest życiowo upośledzone, bo nie potrafi ogarnąć sobie wielu życiowych spraw – nie może być sobą. „Nie wychodź do znajomych, bo tam jest złe towarzystwo”. „Nie kupuj takich ubrań, bo nie wyglądasz w nich dobrze”. „Nie spotykaj się z nim, bo mu źle z oczu patrzy”. Jeśli dziecko się nie dostosuje, zostaje zaatakowane przez opiekuna wyrzutami wzbudzającymi poczucie winy: „To ja się tak o ciebie martwię, tak troszczę, a ty jak żmija wychowana na własnej piersi!”.

Dziecko wychowane w nadopiekuńczości nie wie już, czego chce. Nie potrafi mówić wprost o swoich potrzebach. Nie potrafi stawiać granic. Jest więc dobrym materiałem na ofiarę toksyka. No chyba że…

…chce się wyrwać ze szczęk nadopiekuńczego rodzica, ale że wprost mu nie wolno, to zaczyna grę.  Rodzice nie pozwalają mu wyjść do znajomych? Udaje więc, że idzie do koleżanki uczyć się i cyk, skręca wprost na imprezę. Nie może ubierać tego, czego chce? To powie, że tą sukienkę dostała w prezencie, a że głupio odmawiać i zwracać, to już będzie nosić. Albo gdy nie może się spotykać z kim chce? To będzie się spotykała ukradkiem.

I tak rośnie manipulant, świetny materiał na toksyka.

Nie wszystko złoto, co się świeci

Idealne rodziny nie istnieją – są tylko takie, które dobrze maskują swoje sekrety. A paradoksalnie im więcej się dowiemy o trudnej przeszłości partnera/partnerki, tym zdrowiej może się ułożyć nasz związek. Bo wiemy na czym stoimy i czy jesteśmy w stanie udźwignąć ciężar przeszłości. Tego Ci życzę, byś nie musiała odkrywać trudnej przeszłości partnera/partnerki dopiero wtedy, gdy wciągnie Cię w wir swojego emocjonalnego bagna. A by do tego nie doprowadzić, polecam Ci przeczytać mój artykuł o tym, jak w porę rozpoznawać toksyków.

Zostaw komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Mam coś dla Ciebie

Pobierz darmowy pdf
„Asertywność w pracy i w biznesie”

Zobacz świetne przykłady asertywnych zachowań!

check-mark

Gratulacje!

Darmowy pdf „Asertywność w pracy i w biznesie” jest już w drodze do Ciebie.

Ostatnim krokiem jest potwierdzenie adresu e-mail w twojej skrzynce pocztowej.
Obiecuję – zero spamu.