fbpx

SAMOTNOŚĆ i OSAMOTNIENIE to nie to samo, co BYCIE SINGLEM

samotność

„Samotny wśród ludzi, którzy myślą: ‘on nigdy nie jest sam’” – jakiż celny jest ten fragment piosenki „Gdyby nie Ty” Oddziału Zamkniętego. To, że ktoś ma wianuszek ludzi wokół siebie, mnóstwo znajomych, popularność i uznanie, nie znaczy, że jest szczęśliwy i że buduje bliskie, sycące go relacje.

Jeśli czujesz się osamotniona/y, to możliwe, że przez swoje filtry widzisz dookoła ludzi, którzy mają przyjaciół, znajomych, zgraną rodzinę, z którymi spotykają się, jeżdżą na wakacje i celebrują rodzinne okazje. A to jeszcze pogłębia Twoje poczucie samotności.

…samotności, która wcale nie oznacza, że nikogo nie masz. Możesz być w związku, na Facebooku mieć setki znajomych i całkiem fajną paczkę znajomych, ale nie świadczy to wcale o tym, czy się czujemy samotni, czy nie. Ot, taki paradoks. Wiele osób podkreśla, że ta samotność w związku jest wyjątkowo bolesna i okrutna.

Na czym zatem polega uczucie osamotnienia? Dlaczego single potrafią być szczęśliwi, a ludzie w związkach samotni? Jak nie tłumić samotności używkami, przelotnymi romansami i kilogramami czekolady? O tym w dzisiejszym wpisie.

SAMOTNOŚĆ – SKĄD TO NIEZNOŚNE POCZUCIE?

Jeśli czytasz moje wpisy tu, na stronie, lub na grupie (LINK), to nie będzie dla Ciebie zaskoczeniem, gdy powiem, że kluczowe jest dzieciństwo.

Żeby zrozumieć, na czym polega uczucie osamotnienia, wystarczy spojrzeć na małe dziecko, takie w wieku niemowlęcym. Ma pełne zaufanie do rodzica, że ten go nakarmi, przytuli, zadba o nie, że patrzy na nie z miłością i akceptacją. Szczerze mówiąc, to dziecko nie ma nawet innego wyjścia niż ufać, bo jest w 100% zależne od rodzica. Ale jeśli jego potrzeby są spełniane, to buduje swą ufność do ludzi, a także ma dużo większą odporność na rany emocjonalne, bo gdy za parę lat zostanie odrzucone przez Jasia w piaskownicy albo Anię w przedszkolu, to mama czy tata przytulą jego ranę, dadzą mu wypowiedzieć, co je bolało i z czystym kontem dziecko pójdzie budować relacje dalej.

Gorzej jednak, gdy uzależnione od rodzica dziecko nie może zwrócić się do niego ze swoimi problemami. Znasz zapewne to uczucie, gdy przychodzisz do rodzica z jakimś żalem, a rodzic bagatelizuje to, bo to „błahy, dziecięcy” problem. Albo gdy Twój problem zostaje wyśmiany czy skrytykowany.

To wręcz rutyna, że podczas sesji klientki mówią:

– „nigdy nie mogłam pójść z tym do rodziców ( z „tym”, czyli z przepracowywanym problemem)”,

– „jak chciałam robić coś swojego (np. w coś się bawić), to mnie rodzice zawstydzali, że się głupotami zajmuję”,

– „musiałam się wręcz nauczyć okłamywać mamę, bo nie szanowała moich wyborów. Szczerość nie wchodziła w grę”,

– „gdy mnie prześladowali w szkole, to mama mówiła ‘zaciśnij zęby, jakoś się ułoży’”,

– „gdy zaczęłam dojrzewać, to mama wyśmiewała to, że się przejmuję moim ciałem i że mam kompleksy”

– „tacie nie mogłam przeszkadzać po pracy, bo ciągle mówił, że jest zmęczony. W końcu przestałam do niego przychodzić”.

Naprawdę, to nie są wyjątki. Właściwie to nie wiem, czy miałem na sesji kogoś, kto powiedział „do rodziców mogłam/em przychodzić ze wszystkim”. W sumie gdyby mogli, to by chyba nie potrzebowali teraz sesji, prawda?

Jednak tu jest sedno samotności: jeśli dziecko nie może przyjść do rodzica po wsparcie, wysłuchanie, zrozumienie, to uczy się, że zostaje samo. Czuje, że wypowiedzenie problemu nie tylko nie spotka się z reakcją pomocy, ale wręcz wiąże się z ryzykiem wyśmiania, skrytykowania, odrzucenia.

I z taką raną dziecko idzie dalej. Spotyka na swej drodze i takich ludzi, którzy chcą mu pomóc, ale też takich, którzy odrzucają. I z powodu swojej rany zauważa zwłaszcza tych drugich! Tych pierwszych – widzi, docenia, cieszy się z ich obecności, ale do końca nie potrafi zaufać. Nie wierzy, że go nie odrzucą, gdy tylko dowiedzą się prawdy o nim, o jego przeszłości, jego prawdziwym „ja”.

Tylko dziecko, które dostawało wsparcie od opiekunów, idzie w świat, że budowanie bliskich relacji jest ok. I znajdzie tych, dla których bliskość jest naturalna. Jeśli tak miałaś/eś, to jesteś w szczęśliwej mniejszości.

BYCIE TOWARZYSKIM TO NIE TO SAMO, CO BYCIE RELACYJNYM

Bycie zranionym wcale jednak nie wykluczało to budowania wielu intensywnych relacji czy prowadzenia bogatego życia towarzyskiego. Jak już wspomniałem na początku, mamy tu do czynienia z paradoksem, że osoby w związkach i z setkami znajomych czują się osamotnione, a single mające kilkoro wiernych przyjaciół czują się szczęśliwe.

Zarówno więc jako dzieci, potem nastolatkowie, a potem osoby dorosłe, budowaliśmy relacje, kontakty, związki, społeczności. Ale czy byliśmy w nich prawdziwi i mogliśmy liczyć na prawdziwość innych ludzi? Niekoniecznie. Bo towarzyskość to częste spotykanie się z ludźmi, wspólny czas i zabawa, ale niekoniecznie budowanie głębokich relacji. Te wymagają już spotkania dwojga otwartych, prawdziwych ludzi, z gotowością na przyjęcie tej drugiej strony jako istoty nieidealnej, z całym dobrodziejstwem inwentarza.

Jeśli masz dookoła ludzi, a czujesz się samotna/y, to prawdopodobnie boisz się do końca otworzyć. Raczej nie wyobrażasz sobie powiedzieć tym wszystkim ludziom dookoła, co Cię tak naprawdę trapi, jak się naprawdę czujesz, jak Ci jest ciężko, jakiego odrzucenia się obawiasz. Ba, możesz nawet nie wiedzieć jak się czujesz i z czym masz problem (to akurat też częsta sytuacja podczas sesji)!

Poczucie, że nie masz na tyle odwagi, by się otworzyć, bo obawiasz się otworzenia starej rany odrzucenia, wpędza Cię w osamotnienie. Zostajesz ze swoimi problemami sam na sam.

Tymczasem o ile człowiek jest odpowiedzialny sam za siebie, nie oznacza to, że samowystarczalny. Każdy czasem potrzebuje się na kimś oprzeć, czasem poddać się, czasem zawierzyć na chwilę swoje dobro komuś zaufanemu. Każdy potrzebuje czasem odpuścić, schować się i przeczekać aż odzyska siły i energię, by znowu działać na wysokich obrotach. Każdy potrzebuje czasem powiedzieć „już nie daję rady”, „spieprzyłem”, „to był błąd”, „to jest ciężki okres w moim życiu”, „nie wiem jak z tego wybrnąć”, „czuję się taki mały”, „jestem taka bezradna”.

Dopiero takie otwarcie się i przyjęcie przez drugą stronę tej „słabej” (wg rozumienia społecznego, bo de facto takie pokazanie słabości oznacza wielką siłę w dzisiejszych czasach) tworzy głęboką relację. I daje poczucie, że nie jesteśmy sami z problemem. Nie ma samotności.

Jeśli byłaś lub jesteś w związku z jednoczesnym poczuciem osamotnienia, to możesz zrobić szybką analizę:

– czy mogłaś powiedzieć o wszystkich ważnych problemach partnerowi, czy też musiałaś coś ukrywać?

– czy wszystkie Twoje przeżycia zasługiwały na uwagę ze strony partnera, czy niektóre były ignorowane lub wyśmiewane?

– czy dzieliłaś się swoimi radościami i sukcesami, czy z jakichś powodów nie przeżywałaś tego przy nim?

– czy czułaś zrozumienie dla swoich decyzji, wyborów i opinii, czy spotykałaś się z krytyką, deprecjonowaniem bądź agresją?

– czy wspólnie uczestniczyliście w rozwiązywaniu Waszych wspólnych problemów, czy miałaś wrażenie, że wszystko jest na Twojej głowie?

DROGA DO RELACJI

Otworzenie się jest warunkiem koniecznym do tego, by móc budować relacje, które są przeciwieństwem samotności i osamotnienia.

Nie chcę bynajmniej powiedzieć, że to takie łatwe, o nie. To jest proste – wystarczy się otworzyć. Proste, ale nie jest łatwe, jeśli się czuje tę starą ranę odrzucenia. To ona odpowiada za dzisiejszy lęk przed otwieraniem się i przyjmowaniem ludzi prawdziwych, z ich problemami.

W licznych powierzchownych znajomościach nie poruszamy tematu poważnych problemów, dlatego mamy wrażenie, że tak miło się spędza czas. Ale nie są to znajomości sycące i takie, na których się można oprzeć. Mało tego: te znajomości i spotkania są często tłumikiem dla swoich trudnych przeżyć i dla samotności. Z jednej strony lgniemy do ludzi, by nie być samotnym, ale w kontakcie z nimi… niewiele się zmienia. Możemy co najwyżej przez jakiś czas tej samotności nie odczuwać, ale ona nie znika.

Innym sposobem na stłumienie samotności są wszelkiego rodzaju używki, jak alkohol, tytoń czy narkotyki, a także świat wirtualny – Internet, social media, pornografia. Każdy „zastrzyk” substancji uzależniającej powoduje chwilowe odcięcie się od poczucia osamotnienia, ale potem problem powraca.

Do poczucia stabilności w życiu i pewności, że mamy na kim polegać, potrzebujemy bliskich relacji. Ale nie wystarczy gotowość drugiego człowieka, by Cię przyjąć taką/takim, jaka/i jesteś. Jeszcze Ty musisz pokonać bariery lęku, wstydu i poczucia winy.

Te właśnie emocje (a nieraz i inne) tworzą tę ranę, której teraz otworzenia się obawiasz w kontakcie z ludźmi. Jedyną drogą, by się ich pozbyć jest… spotkać się z nimi. Tak, zmierzyć się z nimi! Tylko tak poczujesz, że są może i trudne oraz nieprzyjemne, ale jak najbardziej do przeżycia. Gdy je uzewnętrznisz i wyrzucisz z siebie, Twoja odporność na rany wzrośnie. Przy okazji zaczniesz podświadomie przyciągać ludzi, którzy też są coraz bardziej gotowi na bycie prawdziwym.

Przechodziłem ten proces w ramach własnej terapii. Nie powiem, że to było łatwe (proste, ale nie łatwe), ale po wszystkim stwierdzam, że to było dużo łatwiejsze niż się przedtem wydawało. Strach ma wielkie oczy. A rana się odzywa i broni się przed otworzeniem. Ale codziennie wiele ludzi podejmuje ten trud, żeby w nią spojrzeć i dać się jej wreszcie zaleczyć.

Po wejściu w ten proces przekonałem się, że problemy nie są wstydliwe. Są ludzkie. Każdy je ma. I mają je również ci, których odrzucenia się wcześniej baliśmy. I nie wszyscy ci, którym się otworzyłem, chcieli mnie takiego akceptować – ci odeszli. Na całe szczęście! Ale zostali ci, którzy wręcz odetchnęli, bo też mogli się przy mnie otworzyć, bez wstydu, poczucia winy i lęku.

Dziś mam kilka (więcej mi nie trzeba) takich relacji, gdzie mogę powiedzieć o najgorszych rzeczach i zostanę zrozumiany. To ogromny komfort, który chroni mnie przed osamotnieniem. I daje świadomość, że między nami dzieją się piękne, ludzkie rzeczy.

Tak więc poczucie samotności nie zależy od tego, ile masz relacji, tylko jak głęboko jesteś w stanie w nie wejść. I z tą refleksją Cię dziś zostawiam. 🙂

Jeśli chcesz natomiast, bym Ci opowiedział więcej o swoim procesie i o tym, jak sobie poradzić z poczuciem osamotnienia, zapraszam Cię na warsztat online “SAMOTNOŚĆ”. Szczegóły znajdziesz tutaj <KLIK>!

Zapraszam Cię również do grupy, gdzie poruszamy bardzo głębokie i ważne tematy (KLIK).

Zostaw komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Mam coś dla Ciebie

Pobierz darmowy pdf
„Asertywność w pracy i w biznesie”

Zobacz świetne przykłady asertywnych zachowań!

check-mark

Gratulacje!

Darmowy pdf „Asertywność w pracy i w biznesie” jest już w drodze do Ciebie.

Ostatnim krokiem jest potwierdzenie adresu e-mail w twojej skrzynce pocztowej.
Obiecuję – zero spamu.